Bojkot

2010-04-29
 
 
 Edit Post
Przypomniała mi się właśnie pisowska akcja bojkotowania stacji TVN. Kiedy to z nieskrywaną dumą odwracali głowy od mikrofonów z charakterystycznym logiem, nie przyjmowali i nie byli zapraszani do programów publicystycznych. Z jednej strony musieli się czuć niebywale – olali sikiem prostym największą prywatną telewizję w Polsce. Z drugiej jednak zdecydowana większość polityków ma „parcie na szkło”, a tu nie było jak się zaprezentować publiczności szerszej niż w radiu, które ma ryja i program TV.

Sami jesteśmy winni takiemu stanowi rzeczy: i media, i my - odbiorcy. Grupy dziennikarzy, ekspertów, quasi-ekspertów i polityków przegadują godziny w programach publicystycznych analizując wypowiedzi innych polityków, quasi-ekspertów, ekspertów i dziennikarzy. Tworzą opinie na podstawie opinii. My roztrząsamy każde zdanie wypowiedziane przez gadające głowy – czy to mądre i wartościowe czy też kompletnie bzdurne i nie mające sensu. Dyskutujemy i przekazujemy informacje nieistotne. Jak lawina.

A gdyby tak to media zbojkotowały polityków? Wyobraźcie sobie Beatę Kempę wychodzącą z posiedzenia Sejmowej Komisji ds. wyjaśnienia sprawy niewyjaśnianej na pusty sejmowy korytarz. A tu ani pół dziennikarza, ani pół mikrofonu. A Eugeniusza Kłopotka, najczęściej przepytywanego w głównym holu Sejmu, rozglądającego się za kamerami i błyskami fleszy. Albo pierwszego lepszego posła na Sali Plenarnej, który zamiast brać udział w pracach Sejmu z przerażeniem wertując jakiś dziennik w poszukiwaniu politycznych wiadomości natrafia na sport, kulturę, sztukę i kulinaria, znajdując obiekt swego pożądania na ostatniej stronie.

Marzenie ściętej głowy. Choć samo wyobrażenie zakłopotanych min wiecznie obecnych w mediach gadających gąb dała mi sporo dobrej zabawy.

Fotografia z pl.wikipedia.org
 
 
opinie Prześlij komentarz
Related Posts with Thumbnails