"Zaginiony Symbol"

2010-03-15
 
 
 Edit Post
Nie powiem, żebym jakoś szczególnie wyglądał nowej powieści Dana Browna, lecz kiedy spotkałem się z reklamą "Zaginionego Symbolu" (The Lost Symbol) postanowiłem wejść w jej posiadanie. Do tej pory przeczytałem wszystkie tytuły tego amerykańskiego pisarza, tedy, siłą rozpędu, wypadało zapoznać się z kolejnym.

Nie jest to powieść, która swoim stylem odbiegałaby od poprzednich dokonań autora i nie uważam, aby wpływało to in minus na rozrywkę dostarczaną przez książkę. Trudno mi podważać lub potwierdzać wizje snute przez Browna, gdyż informacje o kościele w USA i ruchu masońskim wykraczają poza moją wiedzę. Nie ulega jednak wątpliwości, że "Zaginiony Symbol" to sprawnie napisany i wciągający thriller.

W "Zaginionym Symbolu" Dan Brown ponownie sięgnął po swojego ulubionego bohatera, Roberta Langdona. Tym razem profesor zostaje wezwany, w trybie pilnym, przez swojego przyjaciela i mentora - Petera Solomona - w celu wygłoszenia wykładu w Kapitolu. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że zaproszenie zostało sfingowane, by sprowadzić Langdona do Waszygtonu w ściśle określonym celu. Znaleziona przezeń odcięta i pokryta masońskimi symbolami dłoń Petera Solomona jest początkiem intrygi mającej na celu wyjawienie skrywanego przez wieki sekretu masonów, który może dać człowiekowi tajemną wiedzę i władzę nad światem. Odkrycie tej tajemnicy ma zmienić świat nie do poznania. Robert zostaje dodatkowo przymuszony do rozwiązania zagadki przez bezwzględną panią dyrektor CIA - Sato. Czasu jest niewiele, a zagadek do rozwiązania w bród. Tajemniczy przeciwnik zdaje się być zdolny do wszystkiego. Ponadto dysponuje niezwykłą wiedzą i nieograniczonymi zasobami finansowymi. Odliczanie czas zacząć.
Tik tak, tik tak...

Konstrukcja "Zaginionego Symbolu" jest zbliżona do poprzednich powieści Browna. Mianowicie książka podzielona została na wiele, krótkich rozdziałów, w których śledzimy równoległe poczynania Roberta Langdona, Katherine Solomon oraz mrocznego przeciwnika. Dzięki temu zabiegowi fabuła jest niezwykle dynamiczna. Podobnie jak w "Aniołach i Demonach" czy "Kodzie Leonarda DaVinci" akcja powieści obejmuje zaledwie kilka godzin. Nie brak tu ciekawych zagadek, które zmuszają czytelnika do aktywizacji mózgu i sięgnięcia do źródeł - to naprawdę miła zabawa. Brown nie stroni również od dywagacji na temat masonów, sztuki i zabytków Waszyngtonu.

Bałem się zakończenia powieści, gdyż powszechnie znany jest fakt, że to najsłabszy punkt dokonań Browna. Tym razem nie jest źle i finał jest dobrze wyważony.

Jedyny żal mam do autora za epilog, w którym to przedstawia wyjaśnienie tajemnicy masonów. Przez całą książkę próbujemy ją odkryć razem z Robertem Langdonem. Jej tajemniczość przykuwa do kart książki, rozpala wyobraźnię, pobudza zmysły. A tu na koniec dostajemy wszystko podane na tacy. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie czytelnika w niewiedzy, która mogłaby go zainspirować do zgłębienia tematu na własną rękę.

Niemniej uważam książkę za bardzo udaną. Spełnia swoją rolę - wysila naszą wyobraźnię i dostarcza świetnej rozrywki.

Polecam.
 
 
opinie: 1 Prześlij komentarz

Ja próbuję czytać więcej zgodnie z noworocznym postanowieniem, jednak najlepsze chęci mi nie pomagają. Jest to spowodowane tym, że ciężko jest mi znaleźć książkę która mnie porwie - większość nudzi mnie jeszcze przed 50 stroną. W tym wszystkim przestałem czytać "czytadła" bo one wszystkie wydają mi się zgrane. Próbuję znaleźć coś wśród klasyki lub literatury faktu - tutaj łatwiej mi znaleźć cś wartościowego.

Related Posts with Thumbnails