Zostało nam dziewięć dni do pierwszego meczu polaków na boiskach Austrii, a ja już zaczynam się denerwować. Zazwyczaj do tego typu imprez i występów naszej reprezentacji podchodzę bardzo emocjonalnie. Do tej pory dwa razy się przejechałem na "orzełkach" i trudno być pozbawionym obaw przed nadchodzącą imprezą. Całym sercem będę za naszymi. Będę skakał, krzyczał, płakał. Co tylko będzie potrzebne. Tylko niech nie dadzą plamy. Żeby nie było jak poprzednio:
mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Może nasi staną na wysokości zadania i dopisze nam nieco szczęścia?
opinie: 2 Prześlij komentarz
30 maja 2008 17:04
Chciałbym by coś zwojowali, ale niestety, jestem z natury pesymistą i na podstawie dokonań polskiej reprezentacji, które pamiętam, nie nastawiam się nawet na wyjście z grupy.
A gdyby odpadli, to za kim?
3 czerwca 2008 15:36
Ostatnie miejsce zajmą. Jak zwykle gówno warci...
Prześlij komentarz