Nie lubię słodyczy, ciast, tortów, budyniów, kisieli i innych takich tam. Cukier omijam szerokim łukiem, czekolady się nie tykam. Ale raz na jakiś czas przychodzi mi smak na coś co zawiera w sobie sacharozę. Właśnie nadszedł taki dzień. Padło na tradycyjny dla północnych Włoch deser – panna cotta, czyli gotowaną śmietankę.
Przygotowanie deseru trwa kilka minut, natomiast jego chłodzenie już kilka godzin. Do niedużego rondla wlałem szklankę (250 ml) mleka, tyleż samo śmietany (18%), pięćdziesiąt gram cukru, dwie łyżeczki żelatyny, startą skórkę z cytryny oraz laskę wanilii. Całość podgrzewałem na małym ogniu przez kilka minut, tak by nie zawrzało. Następnie przecedziłem całość przez sitko. Odcedzoną miksturę wlałem do trzech filiżanek, przykryłem folią spożywczą i zostawiłem na noc w lodówce.
Przed obiadem przełożyłem deser z filiżanek na spodeczki i podałem z pomarańczą i borówkami. Polecam.
Podsumowanie roku 2024 w RPG
2 godziny temu
opinie: 4 Prześlij komentarz
7 lutego 2010 23:31
Ale jakaś rajska rzecz :) Szkoda, że mnie tam nie ma, chętnie wyręczyłbym Cię z męki spożywania sacharozy, gdyż ja mógłbym nie jeść niczego innego poza słodyczami, lodami plackami i ciastami :)
(wiem, wiem jakie to niezdrowe, ale żyje się raz ;) )
11 lutego 2010 23:25
Uwaga, komentuję! Mimo, iż dziś zostałam przesłodzona pączkami i cukier uważam za zło wcielone, to muszę przyznać, że pycha było. Oceniam na 5+ i pewnie niedługo wypróbuję przepis:)))
12 lutego 2010 00:50
Chylę czoła. Deser wyśmienity, niczym niebiańska chmurka rozpływająca się w ustach:)
12 lutego 2010 13:55
naprawdę dobre. jadłem w życiu lepsze rzeczy, ale stanowczo dużo więcej gorszych. jak dla nie lepsze bez borówek. polecam.p.s. szczególnie dobrze smakuje popite zimnym Pilsnerem :)
Prześlij komentarz