Od jakiegoś już czasu nosiłem się z zamiarem rozpoczęcia nauki włoskiego, lecz nie umiałem znaleźć w sobie motywacji do kolejnego wysiłku. Ta odnalazła się sama. Nie trenowany od dawna i przemęczony umysł zaczął płatać mi figle - problemy z pamięcią. Mój historyk, u którego przygotowywałem się do egzaminu na studia powtarzał mi, że każdy narząd nie używany wiotczeje. I miał rację. Bardzo dawno nie uczyłem się niczego na pamięć, czytam dużo mniej niż kiedyś i stało się. Mózg zaśniedział, rozleniwił się. Jednym z najlepszych ćwiczeń pamięci jest nauka języka obcego. To pomogło mi się zdecydować. Teraz każdy dzień zaczynam z książeczką do nauki włoskiego. W pracy robię powtórki pamięciowe, a wieczorami robię ćwiczenia i słucham lekcji w wersji audio z CD. Pierwsze dni były bardzo deprymujące, bo wydawało mi się, że nie mogę nic zapamiętać. Ale już po kilku dniach nauki zaczyna to iść o wiele lepiej. Do potencjału sprzed lat jeszcze daleko, lecz widzę progres. Każda kolejna lekcja "wchodzi" do głowy dużo szybciej. Jeżeli tylko nie minie mi zapał, to za jakiś czas, kiedy sam poznam podstawy i trochę słówek, zapiszę się na jakieś lekcje. Niezwykle miło było by po włosku porozmawiać o włoskiej kuchni...
opinie: 3 Prześlij komentarz
28 stycznia 2010 19:54
Nauka języka to świetna sprawa - stajemy się niezależni od tłumaczy w dostępie do innej kultury. (W tym kuchni, rzecz jasna.) I, prawdę mówiąc, nic nie działa bardziej motywująco na aparat pamięciowy jak słownik nieznanego języka, który chcemy uczynić znanym.
Powodzenia, Wes!
31 stycznia 2010 13:08
Chwali się.
Ja właśnie podjąłem decyzję, że w marcu podchodzę do angielskiego na poziomie B2. O 5 lat za późno, ale lepiej późno niż wcale.
Kiedyś wydawało mi się, że po angielsku tak jak ja mówią wszyscy a ostatnio sobie uświadamiam, że 80% branży może mi w tej dziedzinie buty czyścić. No ale ponieważ w Polsce nie liczy się to co umiesz, tylko to jaki papier masz, muszę się nieco wysilić. Zainwestowane pieniądze będą dodatkową motywacją. A bez tego papiera jak bez ręki na rynku pracy w mojej dziedzinie.
Powodzenia!
31 stycznia 2010 14:17
Tobie również życzę powodzenia! Mój angielski nie jest najlepszy, ale pozwala mi się dogadać. Jeżeli tylko moja mózgownica pozwoli to i za angielski się wezmę.
I też niestety nie mam żadnego papieru...
Prześlij komentarz