Fabryka Słów

2010-01-06
 
 
 Edit Post
Trzeba być świnią i kompletnym ignorantem aby nie docenić wpływu wydawnictwa Fabryka Słów na poziom czytelnictwa naszego społeczeństwa, a głównie młodzieży, która ma największe problemy z czytaniem książek. Wydawnictwo to postawiło na polską fantastykę i chwała im za to. Nie dość, że to rewelacyjny i wdzięczny gatunek, którego formuła ograniczona jest tylko ludzką wyobraźnią autorów (a ta jak wiemy, jest nieograniczona), to jeszcze wypromowali go do poziomów nieznanych w całej historii pisarstwa. Potrafili znaleźć kompromis pomiędzy kosztem produkcji książki (gaża autora, druk, redakcję, promocję), a zyskiem (są firmą, która musi zarabiać by się utrzymać). I do tego zaryzykowali w dwójnasób. Po pierwsze postawili na książkę, w latach w których czytelnictwo sięgnęło dna. Po drugie wybrali polską fantastykę na główny temat wydawnictwa. A fantastyka u nas (pomimo Lema czy Zajdla) była mało popularna. Fabryka Słów swoją wytrwałością osiągnęła sukces jakiego zazdroszczą mu inne wydawnictwa. Są agencją nowoczesną, czerpiącą i korzystającą z najnowszych technologii.

Dzięki tej przemiłej fabryce poznałem Andrzeja Pilipiuka, który stał się jednym z moich ulubionych autorów. Mam na półce wszystkie jego książki i na pewno nabędę kolejne, które popełni w swym twórczym amoku. To dzięki lublinianom poznałem Ziemkiewicza i też wszedłem w posiadanie jego dzieł. Tu też po raz pierwszy spotkałem Pacyńskiego, Grzędowicza czy Piekarę. To właśnie Fabryka Słów trafiła w mój gust i doprowadziła do tego, że czytuję tylko rodzimą fantastykę. Bowiem wydając 30 złotych na książkę wesprę polskiego autora i polską firmę. Liczę na to, że dzięki mojemu wsparciu będą mieli więcej środków i chęci by robić dalej to co robią najlepiej.

Często bywam na stronach Fabryki Słów (k l i k) to szukając dat premier moich ulubionych autorów czy też szukając czegoś nowego. Wracając do zainteresowania FS nowymi kanałami kontaktu z czytelnikami - właśnie zauważyłem, że dzisiaj założyli wydawniczego bloga, którego sam już subskrybuję. W razie "niemca" podaję link i zachęcam do zainteresowania się tym wydawnictwem.

 
 
opinie: 10 Prześlij komentarz

Fantastyka jako nurt, to pojęcie wg mnie nieco sztuczne. Składające się nań fantasy i sci-fi to moim zdaniem dwa różne światy.

Przypuszczam, że dobre książki fantasy można by policzyć na palcach jednej ręki. 90% z nich zdaje się być pisana przez jakiś generator, któremu zaciął się tryb i niezmiennie produkuje ten sam zrąb fabuły: żyje sobie gdzieś biedny pastuszek, który niczego nie podejrzewa, nagle odwiedza go tajemniczy jegomość w czarnym płaszczu i oświadcza mu, że jest wybrańcem, następnie zabiera w daleką podróż, aż w końcu nasz pastuszek po zabiciu stu smoków i uratowaniu stu księżniczek zostaje zbawcą świata. Niejedną książkę fantasy rzuciłem w kąt po dwóch stronach, bo wiedziałem co będzie dalej.

Sci-Fi to zupełnie inna sprawa. Tu można często natknąć się na książki wybitne. Mamy wiele jego podgatunków - filozoficzne (Lem), społeczne (Zajdel) czy naukowe. Szczególnie ciekawe dla mnie jest właśnie Sci-Fi, które powstawało w PRL-u. Myślę, że za 50 lat dzieci będą je przerabiać na języku polskim, gdyż wtedy to właśnie Sci-Fi służyło jako wybieg do ominięcia cenzury i ukazywało ludziom za żelazną kurtyną normalne życie oraz punktowało totalitaryzm.

Co do autorów, których wymieniłeś.

O Pilipiuku mam odmienne zdanie. Uważam go za rzemieślnika. Z biegiem lat zacząłem w książkach patrzeć nie tylko na treść ale i na warsztat, język. Pilipiuk pod tym względem jest słaby. Myślę, że gdybym się na niego natknął w wieku 15 lat to pewnie piałbym z zachwytu, ale teraz to już nie to.

Ziemkiewicz - nie znoszę go jako publicysty (wypowiada się na tematy na których zna się jak kura na pieprzu i robi kardynalne błędy) a do tego uważam go za chuligana językowego. Zdarza mu się kląć w tekście (poza dialogami i cytatami), czego nie toleruję. Niemniej jednak mam o nim lepsze zdanie jako o pisarzu. W jego książkach jest trochę wartościowych przemyśleń.

Grzędowicza szanuję - bardzo dobry pisarz grozy, potrafi wywoływać gęsią skórkę.

Pacyńskiego czytałem niedokończoną trylogię Sherwood - pomysł ciekawy, wykonanie gorsze. Mimo wszystko żal, że z powodu śmierci autora, ta historia nie będzie dokończona.

Na koniec zwierzę się, że u mnie czytelnictwo też ponosi straty. W roku 2009 przeczytałem 10 książek. W poprzednich latach czytałem więcej, chociaż i tak mając na uwadze, że statystyczny Polak czyta jedną książkę na 2 lata, świadomość że wyrobiłem normę za 20 rodaków, poprawia mi humor.

Powodem tego nie jest tylko lenistwo. Jest mi trudno znaleźć książkę, która potrafi mnie wciągnąć i na 50 str. wciąż ciekawi. Odnośnie książek fabularnych pogłębia się to z każdym rokiem. Mam wrażenie, że wszystko już było, że wszystko jest zgrane, wypalone. Ratują stan rzeczy książki non-fiction - pamiętniki zwłaszcza ale i książki historyczne.

Chyba wyrastam z fantastyki i potrafię już odnaleźć się tylko w świecie realnym. Nie wiem czy mi się to podoba, ale tak już się dzieje.

Gdzie w FS jest książka na poziome Lema czy Zajdla ?

A powstali nie w czasie upadku czytelnictwa tylko w czasie gdy ludzie czytali co innego niż polską fantastykę.

Kompromis to dla ciebie nie płacenie Autora za ich ciężką parce ?

Nie podoba mi się wydawnictwo które zachęca Autorów by pisali byle co bo i tak się sprzeda

Rzeczywiście, poziom fantastyki spod znaku FS nie był dotychczas notowany w historii pisarstwa. Historia woli milczeć o takich depresjach.

A:Toudi: A w jakich wydawnictwach masz Mickiewicza? Są twórcy niedoścignięci, najlepsi. Są wzorem do naśladowania dla następnych. Kręcenie nosem jest takie typowe.

Oczywiście można nie wydawać książek. Niech ludzie czytają Fakt i pudelka. Bomba! Po prostu bomba!

Wesyrze, nie bardzo rozumiem Twoją ripostę, ale chyba rozumiem o co chodzi Toudiemu. Pisarze, których promowała FS nie byli w większości wybitni - a nawet dobrzy. Wielu z nich było twórcami kiepskimi. FS miało tendencję do stawiania na masówkę.

Znany Ci Olo powiedział ostatnio niegłupią rzecz - "nowożytni" polscy pisarze fantastyczni (z wyjątkiem Sapka) powinni mieć zakaz pisania powieści, bo nie potrafią tego robić. To co im wychodzi dobrze, to tylko opowiadania.

Pilipiuk rzeczywiście może lepszy niż "Fakt" ale Zajdlowi mógłby buty czyścić...

Ależ ja nie mam zamiaru porównywać Sapka do Zajdla. Daleko mi do tego. To kompletnie odległe od siebie półki.

Co do wspomnianego Adasia. FS ma lżejszych autorów. A wybitnych próżno szukać w innych wydawnictwach.

Nie ma w FS Zajdla. Nie ma Lema. Bo gdyby wszyscy byli Zajdlami i Lemami to kim byłby Zajdel? Są pisarze przeciętni i wybitni. I jedni i drudzy pisać mogą. Natomiast nie wszyscy muszą ich czytać.

Z mojego punktu widzenia FS przybliżyła ludziom fantastykę. Zainteresowała ich tą tematyką.

A to, że wydają dużo? Bardzo dużo? To moi drodzy przedsiębiorstwo, które musi przynosić zyski.

Może i powinni pisać opowiadania. Wielu z nich nawet za to nie powinno się zabierać. Mnie jednak podobają się wydawnictwa FS. Dają mi rozrywką, odpoczynek, pobudzają wyobraźnię. Spełniają swą funkcję.

Jak zacytował mnie Sim, uważam, że autorzy z FS powinni pisać tylko i wyłącznie opowiadania. Mam jeden zbiór opowiadań z FS "Epidemie i zarazy". Z czystym sumieniem polecam. Kawał dobrej roboty.

Co innego powieści. Dramat. Widać, że Ci ludzie wychowali się na Feniksie i Fantastyce. Umieją pisać opowiadania, ale jak mają rozwinąć pomysł, tak żeby powstała powieść, to zaczyna się istne dramatescu. Żadnej powieści z FS nie udało mi się dokończyć (zabierałem się do trzech, jeśli dobrze pamiętam).

Do Sima
Już od dawna fantasy chodzi takimi ścieżkami, na których smoków nie uświadczysz, a i pastuszkami może być krucho. Nie rozpowszechniaj stereotypów i to jeszcze takich, które już jakiś czas temu się zdezaktualizowały. Nieładnie tak.

Do Wesyra:
Zgadzam się, że FS to przedsiębiorstwo, które ma przynosić zyski, wątpię jednak by wydawanie aż takiej ilości tytułów było najlepszą drogą do celu. To, że wydawnictwo wyda więcej pozycji nie sprawi, że klient wyciągnie dodatkową kasę i je kupi. Jeśli ja mam do zagospodarowania 30 złotych to kupię książkę albo z Fabryki, albo z Runy, może z Maga lub Solarisu, ale nie kupie dwóch książek z Fabryki, bo ciągle mam tylko 30 złotych.
Wydawnictwo powinno wydawać tyle tytułów, by było w czym wybierać, ale jednocześnie tyle, aby dało się te książki realnie sprzedać. Moim zdaniem Fabryka za bardzo nasyciła rynek.

Niby fajnie, że FS wydaje sporo książek debiutantów, ale po głębszym zastanowieniu... debiut przestał być jakimkolwiek wydarzeniem, a wydawnictwa pewnie nie stać na skuteczne wypromowanie wszystkich nowych nazwisk, więc część z nich przejdzie niezauważona, generując dla wydawcy straty. A i dla autora to średnio fajna sytuacja, bo kto w niego później zainwestuje, jeśli sprzedaż debiutanckiej książki będzie znikoma? Może lepiej byłoby mu poczekać na wydawcę, który może do debiutów podchodzi ostrożniej, ale jak już się podejmuje ich wydania, to inwestuje porządnie w marketing?

Aireen - żeby nie być gołosłownym. Brooks, Feist, Eddings, Le Guin. Klasycy gatunku. Na jedno kopyto - schemat pastuszka.

@Sin
Klasycy, to klasycy, a gatunek się zmienia i dziś możesz mieć problem ze znalezieniem owego pastuszka w fantasy. Jak uogólniasz na cały gatunek, to nie wypada się odwoływać tylko do "klasyków", nie biorąc pod uwagę współczesnej literatury.

Related Posts with Thumbnails