Dzięki Mondremu, Harremu, Mrówce i Andrzejowi wróciłem do fantastycznej rozrywki jaką są gry planszowe. Większości ludzi na myśl przychodzi Eurobussiness lub chińczyk. Współczesne gry - poza posiadaniem jakiejś planszy mają z nimi niewiele wspólnego. Pozwalają miło spędzić czas mniejszej lub większej grupie ludzi, która ma ochotę ruszyć szare komórki, porywalizować, pogłowić się i powalczyć o zwycięstwo.
Zaczęło się od Puerto Rico z Mrówką, Harrym i Mondrym. Świetna gra ekonomiczna, w miarę szybka, dająca wiele możliwości dojścia do celu, jakim jest zwycięstwo.
Na drugi ogień poszedł Starcraft z Mondrym (przeniesienie gry komputerowej na planszę jest na prawdę niezwykłe), od którego dostałem łomot najpierw na punkty, później zostałem całkowicie skasowany. Rozgrywka ta pozwoliła mi załapać zasady przed grą na 6 osób, gdzie układy padają tak szybko jak się zaczynają, a każdy spiskuje z każdym przeciw każdemu. I tutaj zwyciężył Mondry.
Później pograliśmy w Inwigilację oraz Manilę.
Przeedwczoraj, od kiedy stałem się posiadaczem Age of Empires III (kolejna gra przeniesiona z komputera na planszę), zapanowała mania AoE. W pierwszej grze zwyciezcą okazał się Bartek, w drugiej rzutem na taśmę i tylko dzięki odstatecznej inicjatywie pokonałem Krzyśka. A późniejsza wygrana z Mondrym w Starcrafta mocno mnie podbudowała.
Na warsztacie nadal pozostanie Starcraft oraz Age of Empires.
Hobby Update: Marzec 2025
3 tygodnie temu
opinie Prześlij komentarz
Prześlij komentarz