Dzisiaj mecz Barcelona - Wisła Kraków. Niemal jak Polska vs. Reszta Świata. Kolejna walka o Ligę Mistrzów. I jak zwykle bez większego pomysłu. Osłabienie zespołu, brak wzmocnień (to jest niepojęte), przejście nietrudnego Beitaru (piękną grą u siebie) stawia wiślaków na spalonej pozycji. Jeszcze do tego rozdmuchanie przez prasę szans Wisły, że mają szansę, że jak się postarają to będzie dobrze itd. Jakbym nie kibicował Wiśle, tak trzeba przyznać, że piłkarsko jesteśmy - nawet nie w trzecim, a w czwartym świecie. Oczywiście liczę w głębi serca na sukces. Na pewno będę z nimi, ale jakoś dzisiaj tak dziwnie się czuję. Zazwyczaj w ciemno obstawiam zwycięstwo zespołu, któremu kibicuję.
O północy będziemy wiedzieć nieco więcej. Grunt, żeby się nie "zesrali" ze strachu...
Elf gej, drakon feminista i histeria starych orków
1 tydzień temu



opinie: 1 Prześlij komentarz
13 sierpnia 2008 19:16
Głowa do góry! Przed meczem Polska - Niemcy tryskałeś optymizmem, a szanse były podobne.
Prześlij komentarz